Jak Francuzi dumni są ze swojej fioletowej, pachnącej lawendą Prowansji, tak Polacy powinni zacząć lansować Dolny Śląsk jako region pachnący rzepakiem. Kiedy dojrzałą wiosną jedzie przez podwrocławskie wsie, wszystko tonie w falującej żółci a roje pszczół uwijają się w znoju, by zdążyć zapylić kilometry kwiatów i przed końcem maja przekazać pszczelarzom kolejne ogniwo przy produkcji miodu.
Pierwszymi prowansalskimi trendsetterami byli postimpresjoniści, drugą falę stanowili – nomen omen - nowofalowi filmowcy, którzy za miejsce akcji szczególne upodobali sobie Lazurowe Wybrzeże, zaś w przypadku dolnośląskich pejzaży - pierwszą falę stanowiły niemieckie kolonie artystyczne (prężne na przełomie XIX i XX w., dziś słabo funkcjonują w świadomości regionalnej), drugą natomiast - znacznie lepiej znaną - działania filmowców. Wyjąwszy bezkonkurencyjny w swojej wizualnej urodzie Wrocław, wielu kinomaniaków doskonale kojarzy Lubomierz jako zagłębie kultowych komedii, zamek Czocha łączy z „Tajemnicą twierdzy szyfrów” a Góry Stołowe z „Opowieściami z Narni”, nie wspominając już o filmach Jana Jakuba Kolskiego często pokazującego podszyte tajemnicą zakamarki przygranicznych terenów. Jednak to przede wszystkim zamki, warownie i ruiny przyciągają turystów.
Jednym z miejsc, gdzie silnie splata się wielokulturowe dziedzictwo regionu jest Krzyżowa. Stara wieś nieopodal Świdnicy (z Kościołem Pokoju wpisanym na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO) stanowi doskonałe miejsce na weekendowy wypad, ale też ważne miejsce na mapie politycznej Europy.
W centrum wsi działa międzynarodowa Fundacja Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego, zajmująca rozległy teren niegdysiejszych zabudowań mieszkalno-gospodarczych (w tym neobarokowy pałac z pocz. XVIII wieku), przed wojną przynależnych do rodziny von Moltke. W 1989 roku odbyło się tam historyczne spotkanie premiera Tadeusza Mazowieckiego z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem, a rok później Fundacja rozpoczęła swoją działalność.
Teraz, niezależnie od pory roku, Krzyżową zapełnia młodzież i dorośli z różnych stron świata, którzy przyjeżdżają tu, by uczestniczyć w rozmaitych projektach; widoczne są także grupy wolontariuszy oraz turyści, którzy mogą nie tylko zwiedzać niegdysiejsze centrum antyfaszystowskiego ruchu oporu (zwane Kręgiem z Krzyżowej), ale także przenocować w historycznych zabudowaniach.
Ja nocowałam tam w malutkim Domku Ogrodnika – ukrytym w rosochatych wierzbach tuż nad strumykiem, stołowałam się w Oborze, a w drodze na odbywające się w Pałacu warsztaty (a także wystawy), mijałam Wozownię zamienioną na przedszkole, siłownię w starej Stodole i Pralnię – galerię.
Tutejszym ulubionym środkiem transportu jest rower, ale istnieje także szereg połączeń PKS i PKP. Amatorzy sportów mogą na miejscu korzystać w rozmaitych udogodnień, popularne są także pikniki pod gwiazdami.
Sama wieś ma długą historię – założona w XIV wieku, szybko znalazła się pod zwierzchnictwem czeskim, później habsburskim, pruskim; w poł. XIX została własnością rodziny von Moltke; a po wojnie rezydencję w Krzyżowej zmieniono w PGR. Wszystko zmieniło się wraz z przełomowym rokiem 1989 r.